Dlaczego paluchy? Bo nie kuleczki. ;-) Moja druga połówka skwitowała je tak: „są pyszne, delikatne, ale wyglądają jak psie bobki”. No sama nie wiem… Oceńcie sami.
Na co?
Czego potrzebujesz?
Składniki:
- 3/4-1 szklanka pulpy pozostałej z produkcji mleka kokosowego,
- 1/3-1/2 szklanki maku,
- 1/3-1/4 szklanki lnu złocistego niemielonego,
- 1-2 łyżeczki oleju kokosowego,
- daktyle – sztuk kilka,
- syrop daktylowy wedle uznania,
- odrobina wody.
Mak i len złocisty mielimy w młynku do kawy.
Pulpę, zmielone nasiona, olej, posiekane daktyle, syrop (ilość zależna od potrzeby słodkości) i odrobinę wody mieszamy (a w zasadzie wyrabiamy dłońmi bardzo dokładnie). Gdy „ciasto” jest porządnie wymieszane formujemy z niego „paluchy”. Oczywiście można też uformować jelonki, rozgwiazdy, czajniczki i wszystko co Wam przyjdzie do głowy, ale ja jestem leniwą i NIEartystyczną duszą i zupełnie mi jest to obojętne, że paluchy wyglądają jak psie bobki.
Układamy je na papierze do pieczenia i pieczemy w temperaturze 180 stopni przez około 20 minut. ;-) Smacznego!
Zerknij koniecznie na moje pozostałe bezglutenowe słodycze.
14 odpowiedzi na “Makowo-kokosowe paluchy idealne na wieczorne pogaduchy ;)”
Smacznie ;))
Haha, rzeczywiście śmiesznie wyglądają ;) Ale są na pewno smaczne!
e tam bobki, dla mnie wyglądają apetycznie!
Ale fajna przekąska :)
:-)
fantastyczne! na sto procent wypróbuję, gdy będę robić mleko kokosowe :)
Zrobilam, nawet po olej kokosowy w tym mrozie pojechalam :-) I tak patrze, moje nie sa takie ladne, ksztaltne :-) Tylko czy mak trzeba wczesniej namoczyc? Bo w smaku sa troche gorzkawe i zrzucam odpowiedzialnosc na mak…
Iza KN ;-)
Iza nie moczyłam, ale mam dobrej jakości mak. Goryczki nie było u nas ani trochę. Ja moje ukształtowałam wałkując je w dłoniach. Na szybko i niedbale. Pewnie Twoje są równie kształtne tylko jesteś nieobiektywna. ;) ja o kształcie moich mam też niedobre zdanie. ;)
Ja miałam.mam nieekologiczny, Bakkaland czy tam Bakalland. Moje nie dały się wałkować, musiałam dociskać i ugniatać, bo choć były wilgotne, to jednak też i "suche" :) A ponieważ nie widziałam jak i czy się upieką/dopieką, to wolałam już nić nie dolewać ;) Za pierwszym razem zazwyczaj są to eksperymenty, nie zawsze uwieńczone sukcesem, ale teraz już mniej więcej wiem co i jak. Dzisiaj znowu "wydoiłam" wiórki kokosowe, będą zatem "makówki" :)
Iza.
Haha "bobki". Świetny komentarz, nie ma to jak wsparcie ;)
a jak nie mam tej pulpy a chcę upiec, to czym zastąpić? Kokosowe wiórki i mąkę mam..
Patrycja, wiórki kokosowe dadzą radę tylko samodzielnie musisz regulować poziom wilgotności i ilość daktyli- żeby dobrze się ciasto skleiło. :-)
Szukałam przepisu na ciasteczka makowe, bo miałam pulpę po mleku makowym. Więc wiórki kokosowe dałam suche, a i daktyle zastąpiłam rodzynkami. Ciasteczka zostały wchłonięte w mig. Dzięki za przepis! Już mnie syn pytał kiedy znowu zrobię. :)
Cieszę się :)