Moje przepisy dla mięsożerców czyli pomysły na jedzenie bez mięsa

Ludzie nie jedzą mięsa z różnych powodów. Jedni zdrowotnych, inni etycznych, a jeszcze inni łączą obydwie motywacje. Przyzwyczajenie jest naszą drugą naturą i tak samo, jak przywykło się do jedzenia mięsa, tak samo można się od tego odzwyczaić.

Tym, dla których etyka jest głównym argumentem, będzie zdecydowanie łatwiej odstawić czy graniczyć mięso. Natomiast osoby odrzucające aspekt etyczny, a koncentrujące się na doznaniach podniebienia często zamykają się na „pozamięsne” doświadczenia smakowe. Zakładają z góry, że wszystko co wegańskie musi być „bez smaku” lub zajeżdżać zbożem, błotem lub świeżo skoszoną trawą.
Mnie akurat takie właściwości organoleptyczne pożywienia nigdy nie przeszkadzały, bo z założenia kocham zielsko, rozgotowaną soczewicę (patrz: błoto) i bezglutenowe zboża, ale jeśli w Twoim otoczeniu jest ktoś, kogo chciał(a)byś przekonać do dań bezmięsnych i beznabiałowych, to może przydadzą Ci się takie oto propozycje, które można nazwać jakkolwiek, ale na pewno nie „bez smaku”.
Ba, testerami tych dań byli mięsożercy, którzy jeszcze kilka lat temu nie wyobrażali sobie bezmięsnego obiadu, a warzywa jadali jedynie jako dodatek (do pizzy na przykład).
Być może i ty znajdziesz tu smaki, które Ci podpasują? Jeśli tak się stanie to koniecznie daj mi znać. Startujemy więc z listą wegańskich i bezglutenowych propozycji.
Na śniadanie proponuję płatki lub granolę z napojem roślinnym fortyfikowanym wapniem.
Jeśli ktoś nie przepada za sycącymi śniadaniami i woli coś lżejszego to idealnym rozwiązaniem będzie koktajl. Np. na bazie pietruszki bądź jarmużu czy szpinaku i świeżych owoców. Do koktajli również świetnie nadają się napoje roślinne z wapniem.
Na drugie śniadanie idealnie sprawdzi się chleb. Pyszny wegański chleb można przygotować w 30 minut (chlebek gryczano-kukurydziany), bądź w nieco dłuższym czasie (gryczany chleb ba drożdżach). Można też kupić porządny chleb w sklepie.
W bardzo prosty sposób można również stworzyć przepyszną, wegańską pastę do chleba. Pasty na bazie roślin strączkowych, warzyw, ziół, ziaren i orzechów, odpowiednio przyprawione, są tak aromatyczne i smaczne, że nawet ktoś, kto na co dzień spożywa mięsne wędliny ze wzmacniaczami smaku, powinien się ugiąć pod naturalną intensywnością smaków świata roślin.
Na obiad proponuję zaserwować najpierw zupę. Jaka zupa przekona mięsojada? Na pewno aromatyczna, zdecydowana, rozgrzewająca. Rosół z kury, to przy takiej zupie naprawdę bezsmakowa zaszłość. A może pomidorówka w nowej odsłonie?

Porywająca dla mięsożerców jest również gulaszowa z ciecierzycą.

Na drugie danie świat roślin proponuje nam wiele i jeszcze więcej. Z pewnością powinno być coś sycącego. Sprawdzą się wszelkie kasze, ziemniaki, rośliny strączkowe.
Pamiętajmy o tym, że nie każdy mięsojad polubi tofu. Początki bezmięsnego jedzenia bywają u niektórych bardzo trudne, bo podniebienie ciągnie do znanych smaków. Oto kilka propozycji:
Burgery wszelkiej maści, ale szczególnie burgery z soczewicy i buraka.
Sprawdzą się zawsze i wszędzie smaki lekko pikantne np. warzywa z dzikim ryżem. Najprościej i najszybciej pójdzie nam również nafaszerowanie papryk lub przygotowanie mega prostego dania o czosnkowym aromacie.
A może skusisz siebie i kogoś na wegańską caponatę?
Nie zapominaj, aby w minimum trzech posiłkach znalazły się porcje dobrych źródeł białka: rośliny strączkowe lub produkty na ich bazie, tofu, tempeh, etc.
Słodycze i wypieki to już absolutnie żaden problem. Odróżnić te wegańskie od niewegańskich mogą tylko Ci, którzy znają skład. Ja proponuję szybkie rozwiązania. Może sezamowe kuleczki:
Wieczorową porą sprawdzą się także wszelkie warzywne zapiekanki, gulasze, pieczywo z pastami. Można oczywiście przygotować również wegańskie naleśniki z mąki z ciecierzycy lub naleśniki jaglano-gryczane.

Podsumowując

Czasem prostota jest najlepsza. Grunt to doświadczyć, że to nie mięso jest aromatyczne samo w sobie, a zioła przyprawy których używamy. Warzywa nabierają wspaniałego smaku, zapachu i kolorów, kiedy dodamy do nich odrobinę lubczyku, bazylii, majeranku, kurkumy, octu balsamicznego i wielu wielu innych składników.
Niejedna osoba z czasem musi przyznać, że dopiero po przejściu na dietę bezmięsną zaczęła odkrywać różnorodność smaków. Bo jedzenie powinno być przyjemnością! I tej (oprócz zdrowia) Wam życzę.
Aga Kopczyńska

Aga Kopczyńska

Jestem dietetyczką i szkoleniowczynią. Zajmuję się propagowaniem zdrowych nawyków. Znajdziesz tu inspiracje zdrowotne, kulinarne i nie tylko.

Zasubskrybuj kanał YouTube AgaMaSmaka

Wolisz oglądać zamiast czytać?

Zasubskrybuj kanał YouTube

7 odpowiedzi na “Moje przepisy dla mięsożerców czyli pomysły na jedzenie bez mięsa”

Staram się przejść na dietę wegańską ale im bardziej w to wchodzę i czytam te przepisy tym bardziej mam wrażenie że w moim wykonaniu to nie realne gdyż od dziecka nie lubię: czosnku, cebuli, zup warzywnych, fasoli, batatów, bakłażana, pora, selera, gotowanych warzyw, octu, sosu balsamicznego, fety… i szczypiorku czy wszystkiego rodzaju past na kanapki (papki itd). Mięsa czerwonego nie jem od sierpnia zeszłego roku, wspomagam się mięsem z kurczaka raz w tygodniu plus ryby które nie raz mi ratują życie…przez pół roku piłam mleko sojowe light bo to zwykłe nie podchodzi mi do tego stopnia iż mam odruchy wymiotne i niestety teraz też na mleko sojowe light bo jest strasznie słodkie. Próbowałam już mleko z nerkowców, migdałowe, kokosowe, ryżowe i zbożowe i wszystkie są straszne w smaku dla mnie. Krowie mleko w smaku ok ale nie jestem wstanie całej kawy z tym mlekiem wypić bo mi zaraz niedobrze i totalnie mi nie służy jeśli chodzi o skórę. Przez te pół roku kiedy piłam mleko sojowe zamiast krowiego moja skóra była super. Ale już mój żołądek się zbuntował i tolerancja mleka sojowego odpada..jest jeszcze jakieś mleko którego nie próbowałam? od kiedy nie pije soi i wróciłam do mleka krowiego (mleko pije tylko do kawy) i nie jem mięsa nawet kurczaka tylko makaron z pomidorami, czy pierogi, czy kluski śląskie czy kanapki z dżemem czy serem i zupy (pomidorowa, ogórkowa) jestem strasznie słaba..wydaje mi się że to z braku białka..bo nie uzupełniam jego…zaczyna to się robić niebezpieczne…ale do mięsa też nie wrócę bo mi śmierdzi dzięki Bogu już teraz…Także przejście początkowo na wegetarianizm a później na weganizm w moim wydaniu jest ekstramalnie ciężkie..więc HELP! Zazdroszczę tym którzy wszystko jedzą…dla nich zrezygnowanie z mięsa to kwestia nauczenia się nowych przepisów a dla mnie zmuszenia organizmu do polubienia czegoś na widok którego mój organizm ma reakcje obronne..i weź tu oszukaj mózg..ale będę próbować wszystkiego może w końcu mi coś podpasuje…

Cześć Aga, dzięki za odwiedziny na blogu i opisanie Twoich doświadczeń.

Produkty, które opisujesz, a ich nie lubisz tj. „czosnku, cebuli, zup warzywnych, fasoli, batatów, bakłażana, pora, selera, gotowanych warzyw (…) szczypiorku czy wszystkiego rodzaju past na kanapki (papki itd).”, to produkty, które powinny być w dobrze zbilansowanej diecie nie tylko osób na dietach wegetariańskich, ale również tych wszystkojedzących. Wszak to warzywa. Oczywiście każdy z nas ma takie warzywa, które lubi bardziej lub za którymi nie przepada. Można je wymieniać na inne warzywa z tych samych grup, ale jeśli nie lubisz w ogóle żadnych warzyw to będzie problem ze zbilansowaniem diety. Może niekoniecznie więc szłabym od razu w weganizm, ale bardziej w eksperymentowanie z warzywami w różnych formach, żebyś po prostu zaczęła jeść warzywa i znalazła swoje smaki. Coś, co wydaje się niezjadliwe w formie np. papki, może zasmakować w formie warzywnych frytek lub sałatki z ulubionymi ziołami.

Mleka sojowego kiedyś bardzo nie lubiłam. Z wieloma rzeczami tak było, ale z czasem zaczęłam je lubić, a nawet uwielbiać, bo potestowałam z dodatkami. Smak może się zmienić, ale potrzeba na to zwykle czasu. Niejednokrotnie dłuższego czasu. ;) Z drugiej strony zmuszać się też nie ma co. Nic na siłę. Tzn. lepiej powoli i ze spokojem niż generować niepotrzebną presję.

Piszesz o buntowaniu się Twojego żołądka, niemożności znalezienia akceptowalnego „mleka” (wapń!), wcześniejszych problemach skórnych, aż nawet o odruchach wymiotnych. Zastanawiasz się nad ilością białka w diecie. Te zdania sugerują mi, ze w Twoim przypadku konieczny jest kontakt ze sprawdzonym dietetykiem, który oceni Twoje aktualne żywienie, zapotrzebowanie na składniki i pomoże zaplanować dietę.

Pozdrawiam Cię ciepło, trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że się skontaktujesz ze specjalistą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *