Nie lubię biegać!

Też tak masz? Nie możesz przekonać się do biegania? Twierdzisz, że nie masz czasu na aktywność fizyczną? Dziś o moich perypetiach, wuefiście ze szkoły podstawowej i mojej ginekolożce.

nie lubię biegać

Tytułem wstępu muszę Ci napisać, że należę do osób, które lubią robić dużo rzeczy: praca, dom, rodzina, hobby i nie wiedzieć kiedy dzień się kończy. Aktywność fizyczną często spychałam na drugi (albo i trzeci albo piąty i albo i szósty) plan, bo przecież zajmowała trochę czasu, a tego było jak na lekarstwo.

Oczywiście coś tam zawsze robiłam. Zakładam bez problemu nogę na głowę, lubię jogę, dalekie spacery, zdarzały się kiedyś jakieś fitnessy, ale nie wytrwałam nigdy jakoś długo, bo wszystko mi się nudziło i zabierało mnóstwo czasu. Jedynie joga i spacery są ze mną jakoś niebezpiecznie długo.

Bieganie nie jest dla mnie!

Mój mąż od kilku lat namawiał mnie na bieganie. Twierdził, że to sport idealny dla mnie, bo przecież mogę go uprawiać w dowolnej chwili. Zapierałam się jak osioł. Przecież mam taką wydolność, że nie przebiegnę ciągiem 300 metrów! Przecież nie dam rady! Przecież się zabiję! Plecy będą mnie bolały! Powody mnożyły się jak na zawołanie.

Do biegania miałam poza tym „uraz” z dzieciństwa. W szkole podstawowej biegaliśmy na krótkie i nieco dłuższe dystanse. O ile te krótsze nie sprawiały mi problemu, o tyle na tych dłuższych (600 m) nigdy nie dawałam rady dobiec do końca. Mówiąc kolokwialnie padałam na pysk.

Byłam jednak dość aktywnym dzieckiem. Było judo, całe dnie spędzone na graniu w kosza na podwórku, ale z tym bieganiem jakoś mi nie szło. Założyłam więc, że to po prostu nie jest aktywność dla mnie.

Ilekroć mój mąż próbował mnie przekonać do podjęcia prób to dostawałam szewskiej pasji. Kilka razy nawet spróbowałam pobiegać, żeby się odczepił. Wracałam jednak wnerwiona, bo opadałam z sił i łapała mnie kolka już po chwili truchtu.

Mój pierwszy raz

W sierpniu pojechaliśmy ze znajomymi nad polskie morze. Dużo rozmawialiśmy i biegająca koleżanka (moja imienniczka, z zawodu nauczycielka polskiego) zaczęła mi trochę opowiadać o swoim bieganiu. Na próbę przebiegłam z nią krótki dystans z naszej lokalizacji na plażę i z powrotem. Przebiegłam i nie padłam! Jak to się stało? A no tak, że Agnieszka pokazała mi, że dotychczas biegałam za szybko. Mnie wydawało się zawsze, że biegam wolno, ale okazuje się, że na samym początku to musi być tempo ślimacze do granic. Agnieszko, najlepsza wuefistko wśród polonistek, dziękuję!

Dlaczego mój wuefista w szkole podstawowej nigdy mi na to nie zwrócił uwagi? Dlaczego priorytetem były osiągi, czas, pomiar i ocena, a nie zaszczepienie w dziecku ochoty do sportu i ruchu jako takiego? Rozwijanie wytrwałości? Metoda małych kroków? Dziwicie się, że dzieci nie chcą ćwiczyć i chodzić na WF? Ja się chyba nie dziwię.

nie lubię biegać dzieci sport

Od dzieciństwa ugruntowuje się w nas przekonanie, że najważniejsze są oceny, noty, efekty. Radocha i satysfakcja z procesu uczenia (uważności, swojego ciała) i przełamywania swoich ograniczeń pozostaje daleko w tyle.

A co na to ginekolog?

Ostatnio rozmawiałam ze swoją ginekolożką, do której wybrałam się po dłuższej nieobecności. Z kobiety solidnej budowy stała się, w ciągu dwóch lat, naprawdę szczupłą osobą. Opowiedziała mi, że zaczęła biegać. Na nic innego nie ma czasu tym bardziej, że z mężem – lekarzem, pracują zmianowo, a ma trójkę dzieci. Zaczęłyśmy rozmawiać o aktywności fizycznej w ogóle.

Przyznała, że na szkoleniach dla lekarzy często słyszy o opieszałości pacjentów, na którą lekarz nie ma wpływu. Lekarzom mówi się (zapewne zgodnie z prawdą), że pacjent łyknie dosłownie wszystko, co mu się przepisze. Grzecznie pójdzie do apteki i skonsumuje każdą tabletkę (nie)szczęścia. Natomiast spróbuj tylko lekarzu zalecić aktywność fizyczną – nie ma szans, aby pacjent wdrożył zalecenia.

nie lubię biegać leki aktywność fizyczna

Jednak moja lekarka się zawzięła. Sama zaczęła biegać. Pacjentki przychodząc do niej widzą bardzo pozytywną zmianę. Jest reklamą aktywności samą w sobie! Mama trójki dzieci, właścicielka prywatnej praktyki lekarskiej, żona lekarza dyżurującego w różnych godzinach tak jak i ona. Można? Można!

Wchodzę w to!

Dziękuję zatem koleżance Agnieszce i mojej pani ginekolog, bo przekonuję się powoli do biegania i odnoszę, od kilku dobrych dni, swoje małe „sukcesy” (dla wytrawnych biegaczy z pewnością śmieszne). Małymi krokami, bez spinki, świńskim truchtem. Trzymajcie kciuki, żeby jesień nie stłumiła mojego entuzjazmu.

Mam też wielką nadzieję, że mój wuefista z podstawówki zmienił nieco metody. Wiem, że dalej uczy dzieci więc pozostaje mi mieć nadzieję, że uczy inaczej.

A Ty? Pamiętaj, że bieganie może na początku zająć Ci dosłownie 10 minut. Czy dalej uważasz, że nie masz czasu na ruch? Oczywiście to nie musi być bieganie. Wybierz cokolwiek i spędź w ruchu na początek 10 minut.

Aga Kopczyńska

Aga Kopczyńska

Jestem dietetyczką i szkoleniowczynią. Zajmuję się propagowaniem zdrowych nawyków. Znajdziesz tu inspiracje zdrowotne, kulinarne i nie tylko.

Zasubskrybuj kanał YouTube AgaMaSmaka

Wolisz oglądać zamiast czytać?

Zasubskrybuj kanał YouTube

2 odpowiedzi na “Nie lubię biegać!”

W przeciwieństwie do Polski w Niemczech nie wolno dzieciom na wuefie biegać na długie dystanse 'jak najszybciej’, kto pierwszy ten lepszy itd, ponieważ dzieci nie mają jeszcze do końca rozwiniętych serc i mogą one zostać uszkodzone.
W Niemczech za to dzieci biegają na długie dystanse ale wolno.
Poznałam kiedyś chłopaka, który był jednym z najlepszych biegaczy wśród młodzieży w Polsce. Trenował intensywnie na jakiś wyścig i wtedy dostał poważnego „urazu” serca i niestety nie mógł już wrócić do biegania.
Dowiedziałam się o tym, kiedy zaczęłam studiować AWF i byłam w szoku, że wuefiści w Polsce mają to narzucone z góry, jednak jest wielu, którzy nie trzymają się „planu” i nie niszczą dzieciom serc …

Generalnie zawsze śmieję się, że sport jest niezdrowy. ;) Żartuję tu oczywiście, ale chodzi mi o to, że ze wszystkim można przesadzić – szczególnie jeśli chodzi o intensywność. Praktycy medycyny stylu życia podkreślają, że najzdrowszym wysiłkiem jest taki umiarkowany. Dlatego tam, gdzie zaczyna się np. wyczynowe uprawianie sportu, potrzeba wiele wiedzy i doświadczenia. W kontekście tego co napisałaś Nikola muszę przyznać, że w podstawówce intuicyjnie dbałam o swoje serce. :D Pozdrawiam ciepło!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *