Co zawsze mam w lodówce i szafkach kuchennych, aby jeść zdrowo?

Na dobry początek zdrowego odżywiania, warto planować posiłki. Kiedy mamy w planie konkretne dania, zwykle robimy pod nie zakupy, więc siłą rzeczy kupujemy rzeczy zdrowsze, nieprzypadkowe. Warto przemyśleć dobrze to, czym wypełnimy naszą lodówkę i szafki kuchenne. Ja doskonale wiem, że jeśli w kuchni nie będę mieć odpowiedniego zestawu produktów, to po prostu nici ze zdrowych posiłków.

Od lat sprawdza się u mnie jedna zasada: jeśli masz w lodówce zdrowe produkty, będziesz je jeść. Jeśli nimi nie dysponujesz, nie ma szansy na zdrowe odżywianie. I analogicznie: jeśli Twoja lodówka/szafki pełne są rzeczy mocno przetworzonych, z pewnością po nie w końcu sięgniesz. Twierdzenie, że tego nie zrobisz jest oszukiwaniem samego siebie.

Przede wszystkim chciałabym Ci wyjaśnić moją definicję zdrowych produktów. Są to dla mnie produkty nisko- lub nieprzetworzone, roślinne, bez których zdrowa dieta nie istnieje. Bo jak tu mówić o zdrowej diecie, kiedy warzyw, owoców, kasz, orzechów i innych tego typu rzeczy jak na lekarstwo?

Uprzedzając pytania: nie musisz kupować marek premium, produktów bio, tzw. ekologicznych. Oczywiście możesz: jeśli chcesz, lubisz i masz na nie pieniądze. Jednak możesz też operować produktami roślinnymi ze zwykłego warzywniaka czy supermarketu. To wyjdzie Ci na pewno na zdrowie.

Co warto mieć w lodówce?

W mojej lodówce jest sporo rzeczy, bo dbam mocno o jej zaopatrzenie. Robię zwykle większe zakupy. Nie lubię często na nie chodzić, więc ten system sprawdza się u mnie dość dobrze. Kiedyś miałam problem z wyrzucaniem jedzenia, ale teraz już wpadłam w rytm przetwarzania produktów w odpowiednim czasie. Układam je w lodówce tak, aby wszystko było dobrze widoczne. Dodatkowo z brzegu czy też z przodu układam te produkty, które wymagają szybszej obróbki termicznej niż inne.

Co warto mieć w lodówce? W mojej znajdują się przede wszystkim warzywa. Warzywa powinny stanowić podstawę naszego żywienia. Zadbaj o to, aby w Twojej lodówce znajdowały się warzywa z różnych grup. Im bardziej urozmaicona dieta, tym lepiej.

Zwykle osoby, z którymi zaczynam współpracę, warzyw jedzą niewiele. Tymczasem warto, aby w lodówce były zawsze warzywa zielonolistne, kapustne, psiankowate, korzeniowe – nie ograniczaj się do jednej grupy dobrze znanych warzyw. Co tydzień kup takie, których zwykle nie jadasz. Może Ci zasmakują, a na pewno urozmaicą dietę, co jest niebywale istotne.

Jeśli chodzi o owoce, to w lodówce przechowuję najczęściej owoce sezonowe (truskawki, maliny, borówki, jagody, porzeczki etc.). Reszta zwykle znajduje się poza lodówką.

W lodówce mam też często dużo tofu oraz inne produkty, które wymagają chłodzenia (np. tempeh, otwarte napoje roślinne, ostatnio wegański parmezan, który znalazłam w Lidlu etc.). Tofu nie raz już uratowało mi życie, kiedy totalnie nie miałam czasu, a z jego pomocą przygotowałam szybki posiłek w postaci tofucznicy czy po prostu odsmażonych plastrów tofu do ziemniorów i surówki (typowo polski obiad, nieprawdaż?).

Przejdźmy teraz do mojej ulubionej części lodówki: zamrażalnika. Uwielbiam mrożonki (mrożone warzywa oraz owoce sezonowe), bo to w moim przekonaniu najzdrowszy „fast-food” świata. Mrożonki cechuje wysoka zawartość witamin i są niebywale praktyczne. Dzięki nim zarówno ja jak i moi pacjenci zjadamy dużo więcej warzyw (szczególnie zauważalne jest to w sezonie jesienno-zimowym). Mrożonki to również świetna opcja dla osób zabieganych.

Często mam więc w zamrażalniku:
– wybrane warzywa kapustne (np. brokuły lub kalafior);
– fasolkę szparagową;
– sezonowe owoce (najczęściej truskawki, maliny, jagody lub wiśnie – aktualnie porzeczki od teściowej;));
– zielony groszek;
– jakieś zielone liście (szpinak, jarmuż etc.).

To mój taki ulubiony zestaw mrożonkowy. Nie zawsze mam wszystko, ale lubię te rzeczy mieć. To idealne rozwiązanie – szczególnie, gdy wracam do domu po wyjeździe i lodówka świeci pustkami, a w zamrażalniku nie ma nigdy echa.

Pisząc o tych wszystkich mrożonkach, mam na myśli zarówno produkty, które kupiłam w większej ilości i zamroziłam sama, jak i mrożonki kupne.

Zwykle mam też zawsze jakieś zamrożone rośliny strączkowe. Ponieważ gotowanie fasoli czy ciecierzycy (wraz z moczeniem) dość długo trwa, staram się upraszczać sobie życie. Zwykle gotuję spory garnek roślin strączkowych, po ostudzeniu porcjuję je, a następnie mrożę. I mam wtedy, kiedy potrzebuję szybko zrobić obiad: wystarczy je rozmrozić w naturalnym tempie lub dorzucić do sosu. Można też rozmrozić na parze.

W moim zamrażalniku też jest zwykle jakiś chleb czy bułki. Ponieważ u mnie w mieście nie ma piekarni czy wielu sklepów ze świeżym bezglutenowym pieczywem, mam w zwyczaju kupować go więcej (np. wysyłkowo) i mrozić. Mam wtedy je zawsze pod ręką, kiedy potrzebuję. Przydaje się na sytuacje, kiedy nie mam czasu i ochoty gotować.

Co warto mieć poza lodówką i w szafkach kuchennych?

Nie zapomnij przede wszystkim o warzywach i owocach, które nie wymagają warunków chłodniczych. Jabłka, banany, brzoskwinie, nektarynki, pomidory, awokado i in. przechowuję poza lodówką. Zajmują u mnie sporo miejsca, bo mam specjalne misy do ich przechowywania.

W szafkach kuchennych trzymam natomiast produkty suche z następujących grup:
– rośliny strączkowe (fasole, soczewice, ciecierzycę etc.);
– kasze (np. jaglaną, gryczaną, komosę ryżową i in.);
– makarony (zwykłe – w moim przypadku bezglutenowe, ale również takie z roślin strączkowych) i ryże;
– mąki (np. z ciecierzycy, gryczana, kukurydziana etc.);
– orzechy, pestki i nasiona (np. orzechy włoskie, słonecznik, pestki dyni, siemię lniane niezmielone);
– ziemniaki (przechowuję w spiżarce) i czasem bataty oraz dynię.

Mam również zwykle cały zestaw ziół i przypraw oraz dodatków. To dla mnie ważna część produktów, choć nie zajmuje wiele miejsca. Żeby gotować zdrowo, trzeba mieć na swoich usługach aromatyczne dodatki, żeby zdrowe jedzenie nam smakowało!

W mojej mini-spiżarni mam też trochę słoików i puszek na czarną godzinę. Sprawdzają się, gdy wracamy z wyjazdu lub nie zdążymy zrobić zakupów. Są tam np. pasty kanapkowe, rośliny strączkowe w puszkach, ale również konserwowe dodatki takie jak oliwki, ogórki kiszone etc. Zdarzają się też różne gotowe sosy, musztarda, keczup.

To, co również polecam wielu moim klientom to napoje roślinne bez dodatku cukru fortyfikowane wapniem. Je również warto mieć w domu. Szczególnie polecam napój sojowy z wapniem, który doskonale zastępuje mleko krowie. Przyda się, jeśli chcesz odstawić, ograniczyć nabiał lub po prostu urozmaicić swoją dietę. Możesz zrobić z jego udziałem płatki zbożowe, dolać go do masy naleśnikowej/plackowej, do koktajlu etc.

Stała lista zakupów w smartfonie

To, co polecam wszystkim, to stale dostępna lista zdrowych zakupów w smartfonie. Kiedyś bardzo często robiłam sobie papierową listę. Kończyło się to tym, że zawsze zapominałam jej zabrać do sklepu. ;) Teraz mam stałą listę sprawunków zapisaną elektronicznie i dzięki temu mogę w dowolnym momencie iść do supermarketu czy warzywniaka i nie zapomnę o niczym, bo mam ją zawsze przy sobie.

Ta lista zakupów ma jeszcze jedną niewątpliwą zaletę. Dostęp do niej ma również mój mąż. Więc jeśli on jedzie akurat na zakupy, to również nie zapomni o niczym. Jeśli masz taką listę zapisaną w smartfonie, możesz ją szybko zmodyfikować – w zależności od potrzeb zakupowych.

Moja lista zakupów pogrupowana jest według kategorii produktowych:
– warzywa (liściaste, kapustne, korzeniowe, psiankowate, dyniowate, cebulowe);
– owoce świeże;
– mrożonki (warzywa, owoce, czasem jakiś gotowy produkt na czarną godzinę);
– „produkty białkowe” (np. rośliny strączkowe, tofu etc.);
– „produkty węglowodanowe” (np. kasze, chleby, ziemniaki, makarony etc.);
– orzechy, pestki, nasiona (np. orzechy włoskie, siemię lniane, nasiona chia etc.);
– tłuszcze (np. oliwa z oliwek, olej rzepakowy).

Są to rzeczy, które są mi niezbędne. Jakieś produkty z tych grup po prostu muszę mieć. W przeciwnym razie chodzę zła i głodna. ;) Na liście mam je dokładniej rozpisane. Zachęcam Cię oczywiście do stworzenia własnej, szczegółowej listy. Mojej z detalami tu nie publikuję, bo przecież każdy z nas lubi inne rzeczy. Stwórz własną listę, na której znajdą się zdrowe i wartościowe produkty.

Jeśli jesz mięso i nabiał, wybieraj te chude rodzaje – najlepiej produkty nieprzetworzone (a więc jeśli jogurty to naturalne, sery chude zamiast tłustych, z mięs lepiej wybierać ryby lub drób). Spróbuj jednak również włączyć do diety rośliny strączkowe czy tofu – wzbogacą Twój jadłospis, jeśli jesteś osobą „wszystko jedzącą”.

Książki i minimalizm

W uporządkowaniu moich zakupów i zapasów jedzeniowych przed kilkoma laty pomogły mi bardzo… książki i minimalizm. Po kilku wartościowych lekturach zdałam sobie sprawę, że panuje u mnie wielki chaos, jeśli chodzi o jedzenie i chcę coś z tym zrobić.

minimalizm po polsku
Tę książkę szczególnie polecam. Prosto napisana i zmienia patrzenie na wiele rzeczy. Niekiedy do niej wracam. Lektura na jeden wieczór.

Zrobiłam i nie żałuję tego kroku. W moim gotowaniu, ale i w całej kuchni panuje totalna prostota. Dania komponuję według tego samego klucza, według którego robię zakupy (patrz: kategorie produktów). Czyli mój obiad wygląda najczęściej tak:

produkt zbożowy (np. kasza) + rośliny strączkowe (np. gulasz z ciecierzycą czy burger/kotlet ze strączków) + źródło tłuszczu (np. pestki słonecznika czy olej rzepakowy) + warzywa + owoc (np. w surówce lub na deser)

Mam zawsze produktów tyle, żeby nie mieć problemu z przygotowaniem urozmaiconego posiłku (czyli nie cały czas to samo), a z drugiej strony nie mam ich nigdy zbyt dużo. W obrębie kategorii, o których pisałam Ci wyżej, zwykle mam kilka produktów na stanie. Z roślin strączkowych aktualnie mam dla przykładu w domu: soczewicę czerwoną, fasolkę mung, fasolę czerwoną i ciecierzycę. Z kasz/pseudozbóż mam aktualnie: gryczaną, jaglaną i komosę. Gdy gryczana mi się skończy, pewnie sięgnę po sorgo, bo staram się rotacyjnie zamieniać produkty. Z orzechów mam aktualnie włoskie i laskowe. Później laskowe zamienię np. na nerkowce lub inne.

Ponadto moje gotowanie jest proste (żeby nie powiedzieć banalne), ale to już wiesz, jeśli korzystasz z moich przepisów i rad.

Pamiętaj, że nadmiar produktów nie ułatwia pozytywnych zmian w żywieniu. Jeśli mamy mniej rzeczy w domu, zwykle lepiej panujemy nad porządkiem i przez to mniej rzeczy się marnuje. Piszę to, bo często osoby, które nagle chcą poprawić nawyki żywieniowe, rzucają się w wir zakupów i kupują najróżniejsze kasze, orzechy i co tylko, a później wpychają je gdzieś na tyły szafki i mija ich termin przydatności do spożycia. Ileż to razy na sugestię spróbowania kaszy gryczanej czy jaglanej, słyszałam od pacjentki w odpowiedzi:

A wie pani, że ja mam w domu i gryczaną i jaglaną i jęczmienną też mam? Kupiłam kiedyś, jak chciałam przejść na dietę, ale później o nich zapomniałam.

Więc czasem warto wprowadzać nowe produkty do diety wolniej, ale bardziej świadomie, czyli: kupujemy i od razu coś z tego przyrządzamy. Mniej rzeczy w domu i mniej skomplikowana kuchnia to też więcej czasu na odpoczynek , książki, ruch i wiele więcej fajnych rzeczy. Ja po prostu nie żyję po to, żeby jeść, tylko jem po to, żeby żyć.

Jeśli zależy Ci na wprowadzeniu prostych zdrowych nawyków w swojej rzeczywistości kulinarnej, zadbaj o podstawy, popróbuj znaleźć swoje rozwiązania i metodą małych kroków modyfikuj zawartość lodówki i szafek. Jeśli o czymś nie napisałam lub masz pytania, daj znać.

Wpis powstał we współpracy z Ceneo.pl
Aga Kopczyńska

Aga Kopczyńska

Jestem dietetyczką i szkoleniowczynią. Zajmuję się propagowaniem zdrowych nawyków. Znajdziesz tu inspiracje zdrowotne, kulinarne i nie tylko.

Zasubskrybuj kanał YouTube AgaMaSmaka

Wolisz oglądać zamiast czytać?

Zasubskrybuj kanał YouTube

W odpowiedzi na “Co zawsze mam w lodówce i szafkach kuchennych, aby jeść zdrowo?”

Dobrze mieć też w domu jakieś warzywo, które sprawdzi się jako przekąska do pochrupania. Dla nas najlepsza jest kalarepa pokrojona w plasterki lub pałeczki. Nawet dzieci ją lubią :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *