Moja kuchnia czasem zaskakuje – również mnie. Chciałam zrobić zwykłe ciasto, a wyszło jak zwykle – niezwykle. Da się jeść, smakuje, a moje dziecko się w nim absolutnie zakochało.
Historia tego ciasta jest taka. Koleżanka znalazła u Chujowej Pani Domu
przepis na ciasto, które podobno zawsze się udaje i je zrobiła. Takie zwykłe ciasto, dla normalnych ludzi. W składzie: masło, jaja, mąka pszenna, cukier, jogurt.
Moja druga kumpela przerobiła sobie ten przepis zamieniając cukier na ksylitol, a mąkę pszenną zamieniając na mieszankę bezglutenową.
Zobaczyłam to na jej profilu i pomyślałam, że chętnie bym zjadła takie ciasto. Jednak większości składników nie używam lub po prostu nie mam w domu. Co więc zrobiłam? Ciasto zweganizowałam i odgluteniłam i wyszło zupełnie inne, ale nam bardzo smakuje.
Zamiast cukru dałam erytrol, zamiast masła – olej kokosowy, zamiast mąki pszennej czy mieszanki bezglutenowej – bezglutenową mąkę owsianą, zamiast jaj – gluta z siemienia lnianego, zamiast jogurtu – mleko sojowe.
Ciasto wyszło super smakowo – a jego struktura to coś między zakalcem a ciastem kruchym. Uprzedzam: jeśli nie jarają Cię zakalce, nie rób go. W sumie to ciasto powinnam chyba nazwać bardziej plackiem. A tak naprawdę to nie wiem, jak je w ogóle nazwać. ;)
Najlepsze: wreszcie wiem, jak się robi kruszonkę w kilkadziesiąt sekund i to taką składającą się z mąki owsianej, oleju kokosowego i erytrolu. Moje dziecko zachwycone, bo pierwszy raz ciasto ma kruszonkę! Do tej pory nigdy nie chciało mi się robić czegoś takiego jak kruszonka, a nawet nie wiedziałam dokładnie jak.
Przyznaję sobie uroczyście order z ziemniaka. Już dawno nic mi nie wyszło tak bardzo, że aż wyszło. Kilka osób prosiło mnie na Facebooku o przepis, więc proszę bardzo. Oto on.
Bezglutenowe ciasto prawie kruche – składniki:
- 1 jabłko (przyda się na koniec),
I grupa składników:
- 2 łyżki płynnego oleju kokosowego nierafinowango (rafinowany też może być),
- 3 łyżki eyrtrolu (może być też ksylitol),
- 3 łyżki mąki owsianej (u mnie bezglutenowa),
II grupa składników:
- 2 szklanki mąki owsianej (u mnie bezglutenowa),
- 0,5 szklanki mąki ziemniaczanej (u mnie bezglutenowa),
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia (bez też da radę),
- 3/4 szklanki erytrolu (może być też ksylitol),
- szczypta soli,
III grupa składników:
- 1 szklanka napoju sojowego (najlepiej z dodatkiem wapnia i bez cukru),
- 0,5 szklanki płynnego oleju kokosowego nierafinowango (rafinowany też może być),
- 3 łyżki zmielonego siemienia lnianego + 9 łyżek gorącej wody.
Bezglutenowe ciasto prawie kruche – przygotowanie:
I grupa składników: Wymieszaj i utrzyj dłońmi „kruszonkę” dla leniwców.
II grupa składników: Wymieszaj.
III grupa składników: Zmielone siemię wymieszaj z gorącą wodą i pozostaw do ostygnięcia. Wymieszaj napój sojowy z olejem. Możesz użyć ubijaczki. Połącz wszystkie składniki z tej grupy.
Połącz składniki z II i III grupy. Najłatwiej będzie zrobić to w urządzeniu np. robocie kuchennym.
Wyłóż formę papierem do pieczenia. Nałóż ciasto. Obierz, pokroj jabłko i połóż je na masę. Na wierzchu umieść „kruszonkę”.
Piecz w temperaturze 200 stopni przez 40-50 minut.
3 odpowiedzi na “Bezglutenowe ciasto bez jaj – kruchy zakalec z kruszonką, ale jaki dobry!”
Droga Agnieszko,
bardzo cenię Twojego bloga. Sama jestem na diecie roślinnej od 2015 roku i często korzystam z Twoich przepisów, także wielkie dzięki!
W dzisiejszych czasach łatwo o dostęp do wszelakich informacji – w internecie można znaleźć argumenty równocześnie za i przeciwko wszystkiemu, zwłaszcza jeśli chodzi o dietę i zdrowie. Ostatnio natknęłam się na informacje, że przykładowo kreatynę, taurynę, karnozynę i żelazo hemowe można dostarczyć organizmowi tylko przez produkty odzwierzęce i zdaje się, że to prawda. Czy byłabyś w stanie to jakoś skomentować? Jak się na to zapatrujesz? Może napisanie artykułu o pewnych witaminach i składnikach odżywczych, które wymagają szczególnej uwagi na diecie roślinnej byłoby czymś, co cię interesuje?
Serdeczne pozdrowienia
Magda, dzięki za komentarz! Wpisuję na listę tematów do realizacji :) Pozdrawiam ciepło!
Jak wychodzi zakalec to często jest równie dobry tylko jego konsystencja jest mało ciekawa wizualnie. Ostatnio szukałem informacji czy jest szkodliwy jak się je coś takiego i wychodzi na to, że praktycznie nie. W razie niedopieczenia może być problem ale nie jak zakalec jest ale mimo wszystko upieczony a nie surowe składniki. Także jak się pojawia (mi dzisiaj przy murzynku) to i tak trzeba go zjeść, w smaku dobry tylko nie urósł z jakiegoś powodu.