Moje podejście do odchudzania

Wiem, że kiedy powiem niektórym, że sam zdrowy styl życia i żywienia jest ważniejszy niż utrata masy ciała, to każą mi się w najlepszym razie puknąć w głowę, a w najgorszym powiedzą, że powinnam się douczyć i się gonić. Mam jednak takie zdanie. Choć wiem, że wiele osób ma inne i to szanuję.

Nie zwykłam przekonywać moich pacjentów, że jeśli nie schudną, ile chcą, to nic się nie stanie. Nie zwykłam im wmuszać przekonania, że zmiana diety ma sens nawet, jeśli nie utracą tak wiele kilogramów, ile chcą, czy tak szybko jak chcą.

Choć tak uważam. Sądzę, że nawet jeśli nie realizujemy celów odchudzania, a zmieniamy żywienie na zdrowsze, to zyskujemy.

I podkreślam raz jeszcze: szanuję, że dla moich pacjentów odchudzanie to priorytet. Każdy ma prawo do własnych priorytetów i basta!

Chciałabym dziś jednak zachęcić Cię do spojrzenia na redukcję masy ciała z nieco innej perspektywy.

Jeżeli będę szczupła to…

Ludziom zdarza się myśleć:

Jeżeli będę szczupła to..

… ludzie mnie będą bardziej lubili.

… będę osiągać więcej sukcesów.

… będę się lepiej czuć.

… będę chwalona. Będę podziwiana.

… będę potrafiła odmawiać.

… będę kochana.

… będę w szczęśliwym związku.

… polubię siebie.

Często wydaje nam się, że jak zrobimy COŚ to osiągniemy jakiś wymarzony próg satysfakcji. Przyjdzie spokój. Poczucie wystarczalności. Yhy. Akurat.

Też tego doświadczyłam. Co prawda nie w temacie chudnięcia, bo nigdy nie miałam zajawki na odchudzanie, ale na inne rzeczy już tak. Czy „nagroda” przychodziła po pokonaniu kolejnego zaplanowanego stopnia? Nie. Pojawiały się kolejne.

Jakiś czas temu rozmawiałam z pacjentką, która całe życie się odchudzała. Próbowała szeregu diet. Działały raz lepiej raz gorzej, a ona miała wciąż nadzieję, że gdy na liczniku wybije magiczne 60 kg to świat będzie pełny tęczowych jednorożców. Przyszło to 60 kg, a czarodziejska różdżka nie zadziałała. Przyszło za to wielkie zmęczenie i poczucie straconych lat. I komplementy, że schudła, wcale nie pomogły.

Okazuje się, że sukcesem w dzisiejszych czasach, zdominowanych przez ocenianie i social media, jest po prostu lubienie siebie takimi jakimi jesteśmy teraz. Życie dziś. Cieszenie się z tego, co mamy, a nie czy mamy kilka kilo za dużo tam czy ówdzie. Sukcesem jest pozwolenie sobie na bycie nie taką/nie takim, jakimi chcą nas widzieć inni. Życie bez filtra bywa trudne.

Tylko spokój nas uratuje… i luz

Przychodzi do mnie kobieta. Żeby schudnąć. W toku wywiadu okazuje się, że ma szereg problemów zdrowotnych, którymi trzeba się zaopiekować. Niekiedy to chudnięcie w ogóle nie jest najważniejsze „na już” z perspektywy zdrowia, a może i wcale.

Świetnie, że przyszła, że coś zmienia w żywieniu! Ale gdyby nie miała potrzeby, żeby schudnąć, to prawdopodobnie by do mnie nie trafiła. I funkcjonowałaby z wieloma dolegliwościami, bo już się do nich „przyzwyczaiła” i jak to mówi sporo pań „tak już ma”. Jakoś z tym wszystkim da się funkcjonować przecież.

A później mam konsultację z kolejną osobą. Odchudzanie? Nie jest dla niej kluczem do osiągnięcia satysfakcji. Bo chce (z kwestionariusza) „poprawić odporność”, „okiełznać jelita”, „mieć więcej energii”.

Niedawno usłyszałam od jednego pana „chciałbym schudnąć trochę, ale jak się nie uda, to spoko”. Jest w tych słowach dość duża akceptacja, otwartość, zgoda na stopniową poprawę żywienia. I to jest super przydatne. Dlaczego? Bo takie podejście daje dużo psychicznej wolności pacjentowi, a mnie poczucie, że nie odejdzie od zdrowych nawyków jak tylko zorientuje się, że nie schudł „wystarczająco dużo”.

A przecież o to w tym chodzi: żeby dobre nawyki już z nami zostały, a nie spadły za burtę i utopiły się podczas tego rejsu.

Czasem pod górę i wiatr w oczy

Wyobraź sobie, że poszłaś/poszedłeś do dietetyka, żeby schudnąć, a… nie chudniesz. Albo chudniesz na początku, a później STOP. Waga staje w miejscu. Co jeśli nie schudniesz mimo zmian żywieniowych? Mimo trzymania się diety/zaleceń żywieniowych? Poza tym, że być może usłyszysz od specjalisty, że „oszukujesz”. Rzucisz wszystko w diabły?

Uwaga! Teraz informacja, której nie usłyszysz od wielu dietetyków:

Czasem dieta odchudzająca jest nieskuteczna! Serio. Dlaczego? Czasem nie wystarczy po prostu sama dieta.

Niekiedy potrzebna jest aktywność fizyczna. Niekiedy to leki powodują przyrost masy ciała, a nie możemy ich odstawić. Czasem człowiek ma już za sobą tyle eksperymentów żywieniowych, że dochodzi do totalnego rozregulowania różnych mechanizmów. Czasem schudnąć nie pozwala nam wadliwa relacja z jedzeniem i pojawia się konieczność psychoterapii. Niekiedy nasza gospodarka hormonalna jest tak rozhuśtana, że nie ma bata. Czasem po prostu potrzeba leczenia – prowadzonego przez lekarza specjalistę np. endokrynologa i/lub lekarza zajmującego się leczeniem otyłości, jeśli już jest tak daleko.

Oczywiście, że chciałabym napisać: moja opieka dietetyczna zawsze działa tak, jak życzy sobie tego klient(ka)/pacjent(ka), ale nie napiszę, bo bym kłamała, a nie umiem za bardzo kłamać. Nie umiem też wmawiać ludziom, że mam cudowne rozwiązania dobre dla każdego i w pojedynkę zagwarantuję wszystkim wieczną satysfakcję.

Dla jasności: dobre zmiany żywieniowe zawsze działają, ale nie zawsze tak, jak ktoś sobie tego życzy. Przykładowo: klientowi spada poziom cholesterolu i triglicerydów, czuje się lepiej, poprawia się morfologia, ale ubytek masy ciała jest dla niego za mały. Albo pacjentka nie chudnie, choć zaczyna zdrowo jeść, ale obniża ryzyko zachorowania na niektóre choroby.

Podkreślam raz jeszcze. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób schudnięcie to priorytet, żeby nie było… Ale troska o zdrowie nie kończy się na odchudzaniu, a dietoterapia wykracza też dużo dalej poza ubytek masy ciała. Tak sobie myślę.

A jakie są Twoje doświadczenia?

Aga Kopczyńska

Aga Kopczyńska

Jestem dietetyczką i szkoleniowczynią. Zajmuję się propagowaniem zdrowych nawyków. Znajdziesz tu inspiracje zdrowotne, kulinarne i nie tylko.

Zasubskrybuj kanał YouTube AgaMaSmaka

Wolisz oglądać zamiast czytać?

Zasubskrybuj kanał YouTube

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *