Życie Zero Waste Katarzyna Wągrowska – moje refleksje

Zero waste w polskim wydaniu? Da się? Jak zacząć? Czy są jakieś sprawdzone na polskim rynku patenty? A może to całe zero waste to taka kosztowna moda i nie warto zawracać sobie nią głowy? Co znajdziesz w książce Katarzyny Wągrowskiej Życie Zero Waste. Żyj bez śmieci i żyj lepiej? Czy warto po nią sięgnąć?

Życie Zero Waste Katarzyna Wągrowska recenzja książki

Podejrzewam, że zdarzyło Ci się już zetknąć z pojęciem zero waste. I u nas w kraju zaczyna być o nim głośno – nie bez powodu. Człowiek zrobił sobie ze świata pokaźnych rozmiarów śmietnik i konsekwencje tego ponosimy (i będziemy ponosić!) każdego dnia. Nie, to nie przesadza. Nie, samo sortowanie śmieci nie jest rozwiązaniem naszych problemów. Choć wszelkie akcje edukacyjne na to wskazują.

Niedawno trafiłam na mrożące krew w żyłach obrazy z kampanii National Geographic. Dzieje się naprawdę niedobrze i każdy z nas jest za to odpowiedzialny. W książce Życie Zero Waste. Żyj bez śmieci i żyj lepiej autorka doskonale wyjaśnia, dlaczego warto pochylić się nad tematem. Mimo, że nie ma tam szokujących zdjęć to pewne informacje dają do myślenia i zmieniają perspektywę.

życie zero waste recenzja wysypisko śmieci

W tej pierwszej polskiej publikacji na temat bezodpadowego (a może lepiej: ubogo-odpadowego) życia znajdziesz oprócz tego informacje o tym, co zrobić, aby ograniczyć ilość generowanych śmieci. Jest mowa o produktach spożywczych, kosmetykach, przyjemnościach i o wielu innych kwestiach, które sprawiają, że codziennie nasze gospodarstwa domowe zostawiają po sobie wiele kilogramów śmieci, które niestety nie ulegną biodegradacji, a stopniowo będą dalej zanieczyszczać nasze grunty, wody i powietrze. W książce są nie tylko wskazówki dotyczące zakupów, organizacji swojego życia, ale także przepisy na to, co można zrobić samodzielnie (kosmetyki, środki czystości etc.).

Kasia pokazuje, że zero waste to wcale nie jakaś wielkomiejska fanaberia, która ma dołożyć nam roboty. Wręcz przeciwnie. To kolejny krok w kierunku upraszczania swojego życia i trochę też pójście w stronę minimalizmu, slow life, czyli życia refleksyjnego, uważnego i chyba jednak bardziej wartościowego. Działamy często automatycznie. W pośpiechu realizujemy to, czego oczekują od nas marketingowcy i sprzedawcy. Tymczasem okazuje się, że można inaczej. Można z większym rozmysłem. Kasia, kobieta pracująca, mama dwójki dzieci, zero-wastowa aktywistka daje radę! Dlaczego Ty i ja nie mamy dać rady na miarę własnych możliwości, he? ;-)

Kim jest Katarzyna Wągrowska poza tym, że jest kobietą, która nie cierpi na nudę? To autorka bloga Ograniczam Się – od nadmiaru do umiaru. Pisze sama o sobie:

Pisząc bloga uczę się, jak żyć świadomie, w zgodzie z naturą i samą sobą. Mam bzika na punkcie moich dzieci, książek i naturalnych kosmetyków. Wdrażam minimalizm w moim domu.

Jej blog zaczęłam czytać dopiero niedawno. Dołączyłam również do grupy na Facebooku, którą prowadzi, o wdzięcznej nazwie Zero Waste Bez Spiny.

Czy skorzystam z rad Kasi? Oczywiście, że z niektórych skorzystam i już nawet zaczęłam. Ograniczenie plastików podczas zakupów, już po kilku wyjściach do sklepu, przynosi satysfakcję. Przerzucenie się na materiałowe torby, zabieranie własnych woreczków czy pojemników do ważonych produktów w supermarketach – trzeba się do tego przyzwyczaić, ale to wcale nie jest problematyczne, jeśli działać będziemy stopniowo i bez spiny.

Ważne, żeby zrobić COKOLWIEK. To „cokolwiek” od każdego z nas, w efekcie skali, naprawdę ma i będzie miało znaczenie. To tak jak z nawykami żywieniowymi: kropla drąży skałę. Zaczynajmy od małych rzeczy, a w perspektywie czasu możemy osiągnąć bardzo wiele.

Nie łudzę się, że wyeliminuję z naszego życia plastik. Jak wiesz (lub nie), nie mogę jeść glutenu, a więc wiele produktów sypkich po prostu muszę kupować w zamkniętych opakowaniach, aby uniknąć śladowych ilości glutenu. Ale już teraz widzę, że zawsze są lepsze i gorsze opcje. Pewnych tworzyw sztucznych można uniknąć – chociażby przy zakupie świeżych warzyw i owoców.

Bardzo spodobały mi się niektóre rozwiązania z Życia Zero Waste. Są tak banalne w swojej funkcjonalności i oczywistości, że biorę je z marszu i mam nadzieję wykorzystać. Myślę, że i Ciebie zachwycą, bo dotyczą różnych grup produktów i rozmaitych rozwiązań w obrębie codziennego funkcjonowania. Nie wszystkie były dla mnie nowe, ale z pewnością pomogą mi usprawnić to, co już praktykuję od jakiegoś czasu.

Jedyne, czego z tej książki nie biorę to rad okołożywieniowych. Tu jednak pozostanę przy swoim.

Cała reszta do zakochania i do zastosowania. Choć oczywiście własnego mydła na razie robić nie zamierzam i do szycia raczej też się (szybko) nie przekonam. Choć nie mówię, że nigdy, bo gotować kiedyś też nie chciałam, a zobacz co z tego niechcenia wyszło. ;-)

Chcę żyć po prostu coraz bardziej świadomie. Dużo drogi i edukacji przede mną, ale moja metoda małych kroków zadziałała z jedzeniem to zadziała i tu.

Daj znać, czy u Ciebie również ten temat był lub jest na tapecie. A może dopiero będzie?

Książkę przeczytałam bardzo zero-wastowo, bo upolowałam ją w mojej bibliotece. Jestem z siebie dumna! ;-)
Aga Kopczyńska

Aga Kopczyńska

Jestem dietetyczką i szkoleniowczynią. Zajmuję się propagowaniem zdrowych nawyków. Znajdziesz tu inspiracje zdrowotne, kulinarne i nie tylko.

Zasubskrybuj kanał YouTube AgaMaSmaka

Wolisz oglądać zamiast czytać?

Zasubskrybuj kanał YouTube

W odpowiedzi na “Życie Zero Waste Katarzyna Wągrowska – moje refleksje”

Myślę, że tego typu wpisy są bardzo ważne. Zwłaszcza we współczesnym świecie, gdzie marnujemt tony jedzenia – i to nie tylko jako konsumenci, ale nawet jako wielkie markety ktore wola wywalic jedzenie niz rozdac je ludziom

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *